Jeśli ciało kobiety jest świątynią, to czy każdy może wejść do niej bez pukania ?
Jeśli ciało kobiety jest świątynią, to dziecko ma prawo wejść do niego bez pytania o jej zgodę ? Wszak do świątyni się nie puka. Wchodzi się w ciszy, w pokorze, błądzi wzrokiem po ścianach i suficie. Patrzy być może na ołtarz, świętą szafę, ikonę, Buddę, obrazy drogi krzyżowej, kolorowego Wisznu. W każdej świątyni, gdy nie ma w niej nabożeństwa- jest jakiś niebywały spokój, podniosłość, mistycyzm. Tam „mieszka” Bóg ,Wyższa Moc, Absolut, Bogini, Jahwe, Wisznu, Budda. …………
No i znalazłoś się we mnie. Trochę niespodziewanie, trochę magicznie, trochę na przekór tym imprezom przed Twoim poczęciem i może jednej po. Dwóm tabletkom na sen. Mojemu wiekowi, jego wiekowi i stylowi życia. Wiesz, łapaliśmy ostatnie chwile lata. To był ciepły wrzesień. Wrzesień nad jeziorem, w którym pływałam namiętnie. Wrzesień, w którym w moje urodziny temperatura przekroczyła 30 stopni. Wrzesień, gdy wsuwałam stopy w piasek, a obok pies kopał dół do utraty sił w łapach. Wrzesień, kiedy Twój tata kupił mi najpiękniejsze kolczyki świata- skrzydła aniołów i kiedy po południu chodziłam z matą na jogę, a było tak gorąco, że pot spływał mi po plecach, gdy ćwiczyłam. Miesiąc, w którym wujek Yellow nagrał nową płytę i przesłał mi ją na urodziny z dedykacją, przez ciocię Aldonę.
Wrzesień, gdy wracając z pracy do domu nowym autem czułam, że zaraz otworzę okno i puszczę pawia na rozgrzany słońcem asfalt ulicy.
Wtedy przeszło mi przez głowę, że może jestem w ciąży. Chcę ci napisać, jak bardzo się boję , że nie spodoba Ci się we mnie. Że nie będziesz chciało zostać. Ja nie proszę. Nie umiem. Wiem, że każde z nas ma swoją drogę do przebycia. Nie umiem zaklinać rzeczywistości.
Zawsze myślałam, że gdy zajdę w ciążę napiszę dla Ciebie jak to było. Ale teraz ……Teraz mam w sobie niemoc twórczą i jestem sparaliżowana strachem, pozbawiona inicjatywy. I czekam na kolejną wizytę u lekarza, która potwierdzi, czy jeszcze jesteś i Twoje serce jak ziarnko maku bije. Nie czuję Cię w sobie. I nie mówię do Ciebie. Pozwalam Ci wybrać. Żyć we mnie lub odejść.
Nie daję sobie prawa do zatrzymywania Cię w mojej świątyni. Choć uwierz, gdybym mogła zamknęłaby drzwi na wielką zasuwę. Ale może wtedy zabrakłoby Ci tlenu?
Nie chcę się do Ciebie przywiązywać. Stąd ten mój depresyjny nastrój niemocy. Wiesz, nawet imię, które wybrałam kiedyś dla Ciebie, gdybyś okazało się chłopcem, podarowałam cioci Ali, gdy urodził się jej synek. Może więc będziesz dziewczynką ?
Tyle chcę Ci napisać, ale stać mnie dzisiaj tylko na to parę nieporadnych zdań. Mimo to piszę, żeby pozostał po Tobie jakiś ślad, gdy jednak zdecydujesz się odejść. Bo przecież nie wyprę tego, że byłoś ze mną, z nami, też w dni październikowe, po tym niezwykłym wrześniu. Widziałam przecież czerwoną kropeczkę migającą mocno i szybko na ekranie usg, a to było Twoje serce.
Jedyne co mogę zrobić to się modlić. A jedyną istotą kompetentną do wysłuchanie moich próśb wydaje się św. Rita- patronka spraw beznadziejnych.
Oczekuje Ciebie w dobie protestów wędrując z innymi kobietami pod czarnym parasolem i walcząc przeciwko ustawie zakazującej aborcji. Idę z koleżankami w czarnym marszu i nie potrafię im powiedzieć, że we mnie pulsuje nowe życie, bo nie dajesz mi nawet maleńkiego znaku życia, że jesteś. Bo nie mam mdłości, ani moje piersi nie stały się większe, a brodawki ciemniejsze. Więc może nie mam prawa o Tobie jeszcze mówić ? I nie mam jeszcze prawa nazywać się Twoją mamą, bo może Ty nie jesteś jeszcze moim dzieckiem. Masz przecież jeszcze dużo czasu, żeby się cofnąć. Zamknąć drzwi świątyni od strony dziedzińca. Może nie lubisz humusu, happy sad , czy gongów tybetańskich? Może nie podobają Ci się rosyjskie filmy, które oglądam wieczorami, albo mój kryzys katolickiej wiary? Może… Powodów jest dużo.
I przesłuchałam dzisiaj piosenkę Natalii Przybysz „ Przez sen” . Nie raz, nie dwa i nie trzy. I choć zaskakuje melodią wydała mi się pusta. Pusta historia jakaś. Historia o niczym. I moja początkowa wściekłość na nią za to co zrobiła, nagle ustąpiła ogromnemu współczuciu. I chciałam dla niej napisać opowiadanie. Ale dzisiaj jestem jałowa, jak ta jej piosenka o niczym. I zobaczyłam, jak ta Natalia jest o krok, żeby rozpaść się na kawałki. I jak ja mogę zaraz też się rozpaść. I właściwie jesteśmy w tym samym punkcie.
I widzę jej dziecko, jak weszło do jej świątyni i jak ona połyka czterdzieści dwie śmiercionośne tabletki, choć ono dalej chciało tam zostać. I jak walczyło……….I tak strasznie walczyło, że i ta piosenka i cała Polska mówi tylko o nim. O jego matce adoptującej pszczołę i niewahającej się zakryć żywego wigilijnego karpia własna piersią przed śmiercią. Jego matce jadącej na Słowację busem, żeby pozbyć się problemu i nie zaburzyć równowagi sześćdziesięciu metrów kwadratowych.
I widzę ją jak robi ten test ciążowy, a jej facet mówi : „ Niechciane listy los nam śle ………a ona jak we mgle”*
I potem ktoś wyciąga ono ze świątyni. I wiem, że ono jeszcze łapie się za klamkę jej drzwi. ….Tak jak załapało pół Polski za serce. I dzięki temu nadal żyje w pamięci, choć to co zostało po nim, to garstka popiołu w słowackiej klinice.
I Ty też masz prawo do życia. Masz prawo do pozostania w tym świecie. Ale decyzja należy do Ciebie.
I może, gdy zostaniesz, nauczysz mnie być dobrą i nie oceniać ? I nie reagować gniewem na zło i walczyć z nim miłością. I może nauczysz mnie podać jej rękę -tej Natalii ? Choć chyba już tak mentalnie jej podałam. Bo tak strasznie mi jej żal i tak strasznie żal mi siebie.
Może spotkamy się z nią na kolejnym czarnym proteście? I może spojrzymy sobie głęboko w oczy ? A koła nas będzie może stała matka, z dzieckiem z zespołem Downa i kobieta , która kilka dni temu dowiedziała się , że urodzi dziecko z ciężkimi wadami genetycznymi i za niedługo miała zabieg w klinice na Słowacji. Bo u nas w Polsce nie pozwolą jej tego zrobić.
Chciałabym mieć dar patrzenia w przyszłość . A gdyby okazało się, że jesteś chore ? Czy wtedy tak po prostu przepędziłabym Cię z mojej świątyni? Czy wtedy miałabym prawo powiedzieć, że moje ciało jest nadal świątynią ? Czy moja miłość do Ciebie jest zależna od tego jakie się okażesz? Tego dzisiaj nie wiem……………Ale pozostawiam sobie wybór. Chcę mieć wybór.
Odłączyłam się od uczuć, bo gdybym przyznała się przed sobą, że Cię kocham, nie zniosłaby straty Ciebie. Nie wiem, czy przeszłabym przez to morze łez.
„ Ciało jest moje i dusza”.*
*Natalia Przybysz „ Przez sen”.
Piękne, choć naznaczone smutkiem i obawą…