Siostry

Zejdę po Ciebie jak Orfeusz po Eurydykę
I obiecuję, że nie obejrzę się za siebie
Poruszę świat
I pomieszam im szyki
Zmienię tą fatalną pomyłkę
w żart
Stanę naprzeciwko wszystkim złym mocom
I nie oddam Cię im
Niech wezmą mnie

Ale zanim to zrobią
Będą musieli pokonać
Krąg wiedźmińskich siostrzanych ramion
I oddechów
A oni wiedzą, że to na nic
Nic ……..
To nic………….
To zły sen
Obudzę Cię z niego
I siebie
I będę trzymać mocno Twoją dłoń
Twój Anioł Stróż
Próżnuje
Dlatego ja Cię ochronię
Bo starsza siostra czasem może się na coś przydać

Winna

Rozbijam się puste butelki gorzkiej żołądkowej
Rozżarzone pieczęcie „ WINNA”
odciśnięte na moich piersiach
Pretekst, by pociągnąć zakazany łyk
topiąc w nim szacunek do samego siebie
Ty- olimpijski mistrz manipulacji
Ja – uginam się pod ciężarem Twoich medali.

Młynarz- Biznesmen

O świcie niebo miało miodowy kolor
Wiatr wygrywał złowrogo na gałęziach drzew
A księżyc ostatkiem pełni
Rozświetlał moją drogę
Szłam z psem szukając nadaremnie Juliana
Mojego Młynarza
Z bajkowej krainy
Pies węszył, ale co chwilę tracił trop
Potem zobaczyłam go wśród drzew
Stał przyglądając mi się obojętnie
Odeszłam- nie chciałam być z kimś
Kto da mi parę słów na osłodę
I wtedy zrozumiałam
Że to nie był Julian
Tylko Irek
Zimny biznesmen z rzeczywistości

Wilczyca

Przed nocą bolała mnie dusza
I smutek grał we mnie
Ten cymbał brzmiący
wraz z darem prorokowania
I chciałam w tej pełni księżyca i wichurze
Być samicą Alfa z moim samcem Alfa
Biec na czele watahy
Prowadzić stado ku szczęściu
Bo mówię językami ludzi i Aniołów
I znam tajemnice i mam wiedzę
Ale byłam tylko czarownicą –
Samotną wilczycą
Zawyłam………

Schizofrenia bliźniąt

Mówiąc do mnie
Wyłącz emocje
Każesz ptakowi przestać latać
Słońcu rano wzejść
I zajść nocą
Gasisz księżyc i gwiazdy
I co wtedy zostaje ?
Ciemność
Czarna dziura bez dna
Ptak, który utnie sobie skrzydło
I stanie się kurą
Ze spuszczoną głową
Drepczącą w swoich gównach
Wyjadającą z przestrzeni między nimi
Obślizgłe robaki
Dlatego ja rzucam gromem

Porażony nim nie zbliżysz się do mnie na krok
Bliźnięta wzloty i upadki
Rozdwojenie jaźni
Ja pasuję
Odcinam
Kogóż jednak można winić za złą datę urodzin ?

Czakra serca

Kolejne uderzenie w gong
Sprawia szmaragdowe wirowanie czakry serca
A może to nie dźwięk mosiężnego instrumentu
Tylko szum drewnianych skrzydeł wodnego koła młyna?

Wypuściłam z zieleni snop krystalicznego światła
Wrócił i otulił mnie śnieżnobiałym puchem mąki
Zachwyciłam się sobą
I wystrzeliłam w świat łunę anahaty
Lecz kto przyjmie i udźwignie dar od Wiedźmy?

Teatr

Rzuciłam kontraktem
na biurko Pana Boga
w spalonym teatrze –
nie ma nawet miejsca dla jednego aktora
A oboje chcieliśmy grać główną rolę
Ty- wszedłeś do mojej duszy bez pukania
Ja brudnymi butami do Twojego życia
Obiłam się o drzwi
Padłam
Odcięłam
Wydałam jęk ulgi
Jesteśmy wolni !!!

GRANICE

Istnieją szczyty górskie
Tam – w Himalajach
gdzie żaden mnich
nie przenosi duszy zimą
w obawie o życie
Drogi na szczyt
usłane zmarzniętymi zwłokami
Są granice, których się nie przekracza
Jesteś dla mnie zamrożonym trupem

Królowa

Nigdy nie dorosnę
Nie osiągnę statusu Królowej
Po dziewięćdziesiątce będę taka sama
Będę siedziała na huśtawce na tarasie i patrzyła na przejeżdżający pociąg
Głaskała psa
Albo mnie kochajcie
Albo odejdźcie
Ja byłam , jestem , będę
ISTOSTĄ CZŁOWIECZEŃSTWA

Inna nie będę

Pozwólcie mi być sobą
Siedzieć na pomniku
w pustym mieście
pod kultową lipą
w blasku piorunów
dotykać miasta rękoma
kochać się w narcyzach
wychowywać wolne dzieci
uderzać głową w bruk
i latać w przestworzach szczęścia
Pozwólcie mi cierpieć
NIE DOPASUJĘ SIĘ
Milion terapeutów poniesie klęskę
Bądźcie przy mnie